piątek, 23 sierpnia 2013
5.
Tą noc Emily spędziła u Chrisa. Spała w tym samym pokoju co poprzednio. Zaczęła dzień w dobrym humorze. Gdy się obudziła zaczęła rozglądać się po pokoju. Nad łóżkiem wisiała półka z płytami Queen i książkami Agathy Christie. Pokój miał też mały taras z którego było widać miasto. Stanęła na nim i wpatrywała się w piękną panoramę. Wiatr rozwiewał jej włosy. Mieszkać w cudownym Miami to chyba marzenie każdego. Ona właśnie tam mieszkała , gapiła się teraz w palmy które powiewały na wietrze. Chris postanowił zajść ją od tyłu. Złapał ją w tali i szepnął do ucha :
- I jak się spało ślicznotko ?
Odwróciła się i stanęła z nim twarzą w twarz.
- Dobrze , chciałabym tu zostać na zawsze.
- Może dziś pójdziesz ze mną na zakupy , kupię ci parę nowy rzeczy.
- I tak dużo mi pomagasz.
- Czyli się zgadasz ? Super teraz chodź na śniadanie!
Zeszła po szklanych schodach do salonu , usiadła na skórzanym krześle. W dłoniach miała porządne sztućce a nie tak jak od nie dawna plastikowe.
- Jakie on są piękne .
Rodzice Chrisa tylko się uśmiechali.
- Synku co dziś zamierzasz ?
- Jeśli mogę nie iść do szkoły spędzę dzień z Emily.
- Trzymaj kartę i bawicie się dobrze. My już lecimy , do zobaczenia.
- Chris , możemy zrobić jakieś zakupy dla mojej mamy ? Nie jadła pewnie od dwóch dni.
- Pewnie nic się nie martw. Pojedziemy moim motorem co ty na to ?
- Motorem ?! Masz motor ?!
- Mam , to co motorem ?
- Tak !
Po zakupach jechali na osiedle na którym mieszkała Emily. Tam chłopak zobaczył zupełnie inne życie. Było mu żal dzieci które zamiast huśtawki mają oponę i bawią się na starym zardzewiałym trzepaku. Widok obskurnej kamienicy przyprawiał go w nie smak a zapach pleśni o mdłości. Mieszkanie Emily na pierwszy rzut oka nie wyglądało źle. Miało ciepłe kolory , chociaż nie było duże.
- Mamo jesteś?! Mamo!?
- Córeczko! Gdzie ty się podziewałaś? Martwiłam się.
- Jestem bezpieczna , proszę kupiłam ci jedzenie.. Zjawię się za kilka dni ale gdy coś się stało to zadzwoń do mnie dobrze ?
- Dobrze obiecuję.. a kim jest ten młodzieniec?
- To mój przyjaciel Chris , pomaga mi.
- Rozumiem , kochanie idź się szybko spakować zanim ojciec wróci..
Przytuliły się do siebie po czym Emily pobiegła do pokoju , spakowała rzeczy i razem z Chrisem wyszła.
- Twoja mama , to limo..
- Tak to wyrób ojca.
- To naprawdę przykre.. To co jedziemy z rzeczami do domu a potem do galerii ?
- Tak , tak.
Wsiedli na jego motor i zostawili za sobą tylko smród spalin.
15 MINUT PÓŹNIEJ.
Przekroczyli próg galerii trzymając się na ręce.
- No to co , gdzie idziemy? Dziś wszystko należy do ciebie! To co może kupimy ci jakieś buty? 4 pary?
- 4 pary? To dużo.
- Oj tam , chodź wybierzesz sobie.. szpilki , trampki?
- Tak..i może jeszcze baleriny?
- Okej no i jeszcze adidasy?
- W sumie szpilki i trampki wystarczą.
- Nie żartuj sobie , chodź wchodzimy tutaj i kupujemy ci buty!
Pociągnął ją mocniej za rękę i weszli do alei w której znajdowały się trampki.
- To co może te białe?
-No ładne i cenę też mają piękną.
- Ceną ty się nie przejmuj ja dziś stawiam ci wszystko.
- Dobrze , więc przymierze te białe.
- Okej a ja pójdę wybiorę jakieś szpilki i baleriny nie ruszaj się stąd!
KILKA MINUT PÓŹNIEJ.
- Popatrz mogą być takie?
- O jakie śliczne Chris!
- Czyli trafiam w twoje gusta! Spokojnie mogę stać się twoim chłopakiem.
- Tak tak pewnie.
Jemu jakby urosły skrzydła a ona nic sobie z tego nie robiła. Dla niej to był przyjaciel i nikt więcej. Przyjaciel ten który jej pomaga , daje jej poczucie bezpieczeństwa.
- Emily mówię do ciebie!
- Przepraszam zamyśliłam się , co mówiłeś?
- No wybierz któreś adidasy! Przecież musimy iść po kosmetyki , sukienki , koszulki i spodnie.
- Łoo łoo czy tego nie będzie za dużo?
- Chyba nie.. nie wiem nie znam się. No wybieraj!
- Niech będą te białe , są śliczne. Możemy iść dalej?
- Skoro tak chcesz to okej.
KILKA GODZIN PÓŹNIEJ.
Pełno toreb nie pozwoliło im wrócić motocyklem więc zamówili taksówkę. Bawili się świetnie robili nawet zdjęcia. Dla Emily to był jeden z lepszych dni na które od dawna nie mogła sobie pozwolić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz